Toruńskie zachwyty niezmiennie zachwycające

Toruń.

Właściwie, od paru lat z większą przyjemnością bywam tu niż w moim Gdańsku… 😕

Po raz tryliardowy zachwyciłam się miastem (Starym i Nowym), Jakubem (wciąż jeszcze, mimo remontów). Odetchnęłam Mariackim niezmiennie w półmroku, „przebiegłam”, po raz nie wiadomo który, Ratusz i wpadłam na chwilkę do Eskenów (bardzo polecam!!!).

Wreszcie przysiadłam u Janów pod „czarnym ludem”, na chwilę, z dala od XXI wieku.

Powiedziałabym – jak zwykle.

Ale czekała mnie jeszcze wizyta w Domu Kopernika. Przecież całkiem niedawno odbyło się huczne otwarcie po remoncie i zmianie ekspozycji. Koniecznie chciałam to zobaczyć.

I zobaczyłam… Niestety dosłownie w biegu. W biegu, bo moja grupa w tym czasie jadła lunch, a jeszcze przecież miałam ich oprowadzić po moim ulubionym Piernikowie…

I chciałam się zorientować czy warto polecić ten oddział Muzeum.

Noooo… WARTO!

Drodzy Państwo, w Toruniu obowiązkowa jest teraz wizyta w Domu Kopernika. Obok mojego ulubionego muzeum w Elblągu, Dom Kopernika stał się MUST VISIT w Toruniu.

Nie będę silić się na opis. To po prostu trzeba zobaczyć samemu. Zobaczyć, wysłuchać, przeczytać. Teraz to jest naprawdę muzeum XXI wieku.

Jakość ekspozycji, dbałość o klarowność przekazu, spójność narracji. Wszystko to powoduje że tego muzeum się nie zwiedza tak po prostu. Tutaj się zostaje wchłoniętym. Dosłownie. Przez czas, obraz, dźwięk.

I kiedy w końcu wychodzimy z budynku, z powrotem do świata, żal. Że już. Że koniec.

Ostatni raz tak bardzo zachwyciło mnie Muzeum w Elblągu. Teraz do moich zachwytów dołączył Dom Kopernika w Toruniu.

A Gdańsk?

No cóż… gdyby nie Dom Uphagena że swoimi wnętrzami byłoby cieniutko… kruchutko… smutno.

Ucz się Gdańsku! Ucz od Elbląga, ucz od Torunia jak „robić” ekspozycje.

Poniżej wklejam „na żywca” zdjęcia. Proszę wybaczyć jakość, ale oczywiście aparat został w domu…

1 Comments

Dodaj komentarz