Zbieranina sezonowa

Sezon, to słowo klucz, i usprawiedliwienie. Nie ma mnie, nie mogę. Ot, sezon i już 😉

Ale też sezon, to czas spotkań po drodze, ze znajomymi i Znajomymi, dawno nie widzianymi. To czas podróży – czyli: on the road again. To także czas zdjęć po-raz-tysięczny tych samych detali – widzianych inaczej. To czas detali.

Dziś będzie więc o detalach. Zamiast słów – zdjęcia. Komórkowce tak zwane, bo oczywiście tradycyjnie POZDRAWIAM mój aparat „zostany” w szafie 😉

A więc: jest tu Wiadomy Zamek. Nocny Zamek. Bo od lat – wciąż lubię go nocą, i lubię go pokazywać moim gościom. Zresztą nocny Zamek mówi sam, i rzadko zdarza się by ludzie wyszli bez zauroczenia. Owszem, tacy też się trafiają, ale rzadko. Zdecydowanie częściej są to Motyle, niż Wór Kamieni.

Oczywiście jest też Kanał Elbąski, czy jak kto woli Oberlandzki (ja też tak wolę, bo to ładniejsza nazwa). Od lat uwielbiam jeździć statkiem po trawie. A moment, kiedy milknie silnik Cyranki, i po dzwonku rusza wózek, wciągając nas nas pochylnię – to  dla mnie dosłownie synonim odpoczynku. Czy można być obojętnym na Kanał? owszem, parę lat temu ciągnęłam przez prawie dwa tygodnie za sobą kilkunastoosobowy wór kamieni. Anglicy, niezadowoleni z deszczu (no proszę! a wydawałoby się, że „zwyczajni”, i obrażeni na fakt, że w Elblągu powstała Kompania Wschodnia. (Z uporem maniaka niektóre publikacje tę Kompanię nazywają Kompanią Wschodnioindyjską… Kopiować, jak widać, też trzeba umieć 😉 )

Jest też niezmiennie zachwycająca Katedra w Oliwie z Barbarką, o twarzy niemrawej, i z nosem na kwintę. No, ale w jej przypadku, nos na kwintę akurat jest bardzo usprawiedliwiony. Są detale – bo katedra to detale.  A więc charakterystyczny nosek Chrystusa na obrazie Hermana Hana. Paluchy janioła z dawnego ołtarza głównego, czy stale barokowe, bogate w detal, i odrzeźbione z niezwykłą precyzją. Darowałam sobie tym razem otwory w ścianie. Wciąż poszukuję prawdy o nich 😉 Ale za to jest holośnik. I kurdyban cudny. I światło. Bo kościoły średniowieczne to światło przede wszystkim. Dlatego też lubię opata Suger (to ten, który „wpuścił” światło do kościołów, symbolicznie rozpoczynając gotyk)…