Kobiety Pomorza

W cyklu Kobiety Pomorza będę publikować krótkie notki o paniach, które mnie zafascynowały.  To panie z przełomu wieków, z wieku XX także.

Polki. Dlaczego Polki? Bo 100 lat temu Polska wróciła na mapę, z własnymi granicami.  To też był temat mojej pogaduchy, 6 marca w Urzędzie Marszałkowskim.

Wszyscy trąbią o bohaterach Niepodległej, o ministrach, o politykach różnej maści i autoramentu, zapominając, że każdy bohater ma za sobą kobietę, na której plecach wyjechał w świat. Bo albo to była matka, albo żona.

Feministycznie zabrzmiało? A czemu nie miałoby? W końcu 2018 rok to też okrągła rocznica zdobycia przez Polki praw cywilnych. I nie mam tu na myśli wyłącznie prawa wyborczego, a prawa wszelkie. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza teraz! Warto pamiętać i mówić, w  nosie mając poprawność polityczną, czy takt towarzyski.

No to jedziemy…

A więęęęęc, oto się  moja ostatnia fascynacja, czyli rola i działalność Polek na Pomorzu, w drodze do Niepodległej i w Niepodległej. To temat dotychczas kompleksowo nie ruszany. I mój referat mój nie aspiruje do miana rozprawki historycznej, ani też socjologicznej, bo nie o to tutaj w tym wszystkim chodzi. Na razie sygnalizuję temat. Książka jest w „trakcie”. Mam nadzieję, że niedługo zaproszę moich Czytelników na promocję.

Jeśli chodzi o kobiety – to mówi się o nich obecnie nieco więcej, zwłaszcza w kontekście Solidarności, (i też raczej o tych „sztandarowych” nazwiskach), wspomina się o znanych mieszczkach gdańskich, był nawet cykl audycji w Radio Gdańsk pt. Gdańszczanki z charakterem, ale sprawa traktowana była dość wybiórczo, wiadomo – subiektywnie, bo trudno „lecieć” historycznie, skoro często trudno o materiały. Są spacery „herstoryczne” organizowane przez Instytut Kultury Miejskiej w ramach cyklu Metropolitanka… ale całościowo wciąż o paniach niewiele.

Kiedy zabierałam się za temat, było jak w Chatce Puchatka Milne’a: im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”.

No bo w sumie – są. Kobiety są. Bo przecież rodziły się dzieci. Te dzieci, które niejednokrotnie potem – będące przyszłymi twórcami Niepodległej, konstruktorami jej zarysów ekonomicznych, społecznych i politycznych, także tu, na Pomorzu. A więc są mężowie dostojni i uwikłani w politykę różnych szczebli. Mężczyzn, mamy dostatek.

A kobiety? istnieją głównie w kronikach towarzyskich, notatkach prasowych; czy to skandalizujących, czy w formie klepsydr, jeśli były żonami znanych osobistości, lub jeśli pochodziły ze znanych rodzin. Możemy je także znaleźć w aktach kościelnych: aktach urodzin, chrzcin, ślubów, zgonów.

Temat wypływa choćby przy haśle Orlęta Lwowskie, epatuje się wiekiem młodocianych niejednokrotnie obrońców, nie zająkując się na temat prawdziwej twórczyni cmentarza, nie wspomina się o zapleczu walk, o całej robocie wywiadowczej, o ofiarach wśród pań, robiących tzw. czarną robotę, nie mającą nic wspólnego z robótkami 😉

I jak pisał potem Wańkowicz, ordery przyozdobiły klapy męskich mundurów, a nie piersi kobiece. Nie na darmo pisał (tu cytat z artykułu na stronie kongresu kobiet – na stulecie praw kobiet) – o kobietach wywiadowcach, z czasów wojny polsko ukraińskiej, że

… „Jeśli powiemy sobie, że najwyższą «karierą», jaką zrobiła dawna wywiadowczyni, jest mąż na stanowisku odpowiedzialnem, który raczy dopuszczać żonę do udziału w blasku swej chwały, to powiedzmy sobie, że niewiele się zmieniło”

Znacznie łatwiej jest poszukiwać kobiet w Galicji czy na Mazowszu. Wystarczy sięgnąć po Bluszcz. A u nas, jakoś cisza… Tutaj, w Prusach kobiety jakoś nie istnieją w przestrzeni publicznej. Indywidualnie, jako one., No, może poza paroma, jak Agnes Laura von der Groeben, czy Elisabet Boehm, twórczyni Związku Kobiet Wiejskich. Ale przecież ja już o nich napisałam w innym miejscu mojego bloga.

Teraz będę pisać o Polkach pomorskich na drodze do Niepodległej.

***** Wspomniałam Bluszcz… Można zapytać, po co, skoro nie jest bezpośrednio związany z Pomorzem . Ale, żeby zrozumieć czasy tamtych pań, trzeba najpierw zrozumieć mentalność. Niezwykle ciekawa jest lektura tygodnika od początków istnienia, do pierwszych lat po I wojnie. Przy lekturze poszczególnych numerów można zauważyć jak bardzo zmienia się mentalność autorek/autorów, i ciężar gatunkowy tematyki. To znaczy, że zmienia się mentalność odbiorczyń. Czytelniczek. O ileż łatwiej czytałoby się Pamiętniki Pani Hanki Mostowicza, znając Bluszcz właśnie… Zwrócić należy uwagę na artykuły Marii Dulębianki. Ta pani, to też temat na osobne opracowanie.  Znajdziemy też artykuł pt. Gdańsk a sprawa polska. Jakże trudny temat, dla niedawnej modnisi w gorsecie, matki i klucznicy, ewentualnie głupiutkiej paniusi z globusem, jak ta któraś tam z Nad Niemnem…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s