Kiedyś, dawno temu, dostałam ciekawe zaproszenie od Gazety Turystycznej Warmii i Mazur. A jako, że każda forma promocji tego wspaniałego regionu jest dobra, więc zapaliłam się do współpracy. Ale… aby do tego doszło, musiałam coś napisać, przeredagować, słowem – przyłożyć rękę, własną, osobistą. (nb. ze współpracy nic nie wyszło, przez sezon trwający coraz dłużej, a także przez moje zwykłe ludzkie ordynarne lenistwo).
Zagłębiłam się w lekturę moich dotychczasowych felietonów, żeby coś wybrać. Niestety – niemal wszystkie nadają się do przeredagowania – bo są zbyt długie. Długich tekstów się nie czyta (wiem coś o tym 😉 ). Czeka mnie w związku z tym kawał pracy (i w ten sposób szykuje mi się kolejny temat zastępczy). Ale zanim poskracam i podzielę materiały tu zamieszczone, muszę przecież coś znaleźć dla Gazety… Ha, ha, ha… (dopisek z roku 2018, nic nie znalazłam 😦 )
No właśnie – przeglądając wpisy dotyczące Dawnych Prus Wschodnich na próżno szukałam hasła „Krosno”, bo o Krośnie właśnie chciałam…
* / *
Krosno nigdy nie było bohaterem moich felietonów.
Dlaczego? Nie wiem. Czy dlatego, że to tak na końcu świata? Czy dlatego, że piękno Krosna jest tak oczywiste, że trudno o nim pisać ? Nie wiem, nie mam pojęcia.
A przecież Krosno należy do moich ulubionych miejsc w Polsce. Wiem, wiem – jako przewodnik nie powinnam mieć miejsc ulubionych – mam być obiektywna. A tymczasem – tracę cały obiektywizm, gdy zjeżdżam ku dolinie Drwęcy Warmińskiej, i kiedy zza zakrętu wyłania się sylwetka kościoła.
TUTAJ zdjęcia z wypraw do Krosna.
Na widok krośnieńskiego kościoła wszyscy wpadają w prawdziwy zachwyt. I kiedy dokonuje się potem porównania – Święta Lipka (piękna i bezsprzecznie ciekawa niezmiernie) a Krosno – ta pierwsza przegrywa. Krosno ma w sobie elegancję i wykwint, jakich brakuje Świętej Lipce. Od razu zaznaczam, że niezmiernie lubię jeździć do Świętej Lipki. A dzięki historii całego założenia – tym bardziej lubię. Ale Krosno to było pierwsze miejsce na końcu świata, TAM, które ujrzałam. Nieprzygotowana na urodę – na taką urodę, w zachwycie byłam w stanie tylko powtarzać: cudo, cudo… I to zauroczenie mi zostało…
Mała wieś, rzeczywiście na końcu świata, tutaj zaraz za wsią kończy się droga… Dla autokarów zdecydowanie się kończy, ale nie dla osobówek. I dlatego, kiedyś z rodziną postanowiliśmy pojechać dalej. W tę kończącą się drogę. Oczywiście da się dojechać, da się nawet przejechać przez mostek… A w Bludynach warto na chwilkę się zatrzymać i dokładnie rozejrzeć po miejscowości. Wszak to właśnie staropruskie Bludyny zostały wchłonięte. czy raczej połączone z Gayliten przez Hansa von Krossen (podaje się rok 1384). Tak połączona miejscowość otrzymała nazwę od założyciela, Crossen (Krossen). I lokowana została oczywiście na prawie chełmińskim. A to za sprawą niezmordowanego biskupa Świętej Warmii – Henryka Sorboma. Data lokacji to 11 listopada 1384.
Nie będę opisywać historii miejsca, bo tę można przeczytać TUTAJ. Dodam tylko, że kręcono tu film pt. Siła Wyższa.
Prace remontowe/renowacyjne, jakie od jakiegoś czasu są prowadzone w Krośnie, dają cień nadziei, że ten niesłychanie cenny i urokliwy zabytek ocaleje. Bo stan, w jaki popadało całe założenie od ładnych parunastu lat wołał o szybką reakcję. A głosy pozostawały jakby niesłyszane. Samo się jednak nie zrobi. A zaprzepaścić tak cenny zabytek niezmiernie łatwo, co na terenach dawnych Prus Wschodnich widać do dziś…
Miejmy nadzieję, że Krosno weszło w nowy etap – etap konserwacji ale nie powierzchownej, al gruntownej. Wiem, że wszystko rozbija się o pieniądze. Ale też i o świadomość miejsca i znaczenia tego miejsca. (górnolotnie napisane, ale nie chcę używać mocniejszych słów, które niestety cisną się na usta wobec tego co dzieje się z zabytkami w dawnych Prusach Wschodnich od wielu dziesiątek lat).
A miało być uroczo, wspomnieniowo, i łagodnie 😉
Tak, Krosno jest niesamowite. Byliśmy tam na małej wycieczce dwa tygodnie temu. To tylko 30 minut jazdy samochodem od nas.
PolubieniePolubienie
Ale macie fajnie!!!!
PolubieniePolubienie