Legendowo i legendarnie

No właśnie, nie tyle legendarnie, co legendowo minął mi ten weekend (21-22 sierpnia tego roku). I był to niezwykle przyjemny weekend.

Ale od pieca. Bo zaczęło się to wszystko czas jakiś temu. I chyba od legendy o cegle.

A więc… Na początku tego roku, Dominika Ikonnikow zaprosiła mnie do pogaduchy w cyklu „Rum Omnium Fundamenta, czyli o łacinie, dowcipie i zabytkach w Gdańsku”, jakie koordynowała w ramach działań Instytutu Kultury Miejskiej. Pogaduchę położyłam całkowicie i do końca dni swoich będę się tego wystąpienia wstydziła, ale – za to powstała legenda o cegle.

Otóż, kiedy zastanawiałam się o czymże ja mogę opowiadać, czego by inni już nie znali, Dominika zaproponowała… cegłę. No, skoro cegły zbieram, i wszystkim kojarzę się z cegłą, to „lecimy cegłę”. Wyszedł nam przy sposobności Kot Mariacki i zachwycona, szybko legendę zapisałam. Naszą wspólną legendę o cegle i kociej łapce w niej odciśniętej (tak, tak, wiem, to baaaardzo barokowy tytuł, jak na gotyk 😉 )…

I kiedy zaczęłyśmy się zastanawiać czy i jak wydać Legendy Gdańskie na nowo (a i autorsko) opowiedziane, VISIT GDAŃSK (Gdańska Organizacja Turystyczna) zaproponowało nam napisanie legend miejskich. To się nazywa zrządzenie losu i okoliczności. Dowolność interpretacyjna całkowita. W końcu, każdy opowiadacz legend przetwarza je dowolnie. Panowie Januszajtis, Samp czy Bogdanowicz (któż nie zna ich legend!?) także spisywali je skądś zasłyszane, gdzieś przeczytane…

Zabrałyśmy się zatem do roboty. Sezon się rozkręcał na dobre i bałam się, że w ferworze zapomnę, albo co gorsza, nie będzie czasu.

Wiadomo, że do legend niezbędne są obrazki. A że odbiorcami legend są głównie osoby młode, toteż obrazki potrzebne były nieskomplikowane. Przemawiające do małych słuchaczy i czytaczy. Najlepszymi rysownikami są zazwyczaj rodzice małego słuchacza. A jeśli na dodatek taki rodzic jest grafikiem komputerowym to lepiej być nie może. I tak też się stało. Autorem ilustracji do e-Booka jest Konrad Czaykowski.

Kiedy już napisałyśmy legendy, i oddałyśmy nasze dzieła, przyszedł czas na nagranie. I tym razem nie czytała Krystyna Czubówna, a Dominika Ikonnikow i Katarzyna Czaykowska. 🙂

Zatem nagranie naszych legend przez nas – TUTAJ. Zupełnie poza protokołem przyznam, że obu nam się świetnie nagrywało. Studio było profesjonalne, panowie nadzwyczaj cierpliwi, my bardzo ambitnie podeszłyśmy do zadania. Wszyscy przeżyli. Inna sprawa, ze słuchając nagrań, zupełnie naszych głosów nie poznałam 😉 .

No i przyszła pora na e-Booka, i jego promocję, a tą zajęto się VisitGdańsk. I to właśnie w ten weekend.

Zasiadłyśmy zatem z Dominiką w sobotę w Forum i odczytałyśmy legendy. A dziś – czyli 22 sierpnia – odbyły się dwa spacery. Pierwszy prowadziła Dominika, drugi ja.

Zachwycona byłam spacerem pierwszym. Tym, z Dominiką.

Z wrażenia nawet nie robiłam wielu zdjęć, bo w pewnym momencie zorientowałam się, że zasłuchałam się, jakbym po raz pierwszy była w tej części Gdańska. Kto nie był dawno przy Bastionie Wiebego, to koniecznie, szybko, szybko – trzeba nadrobić.

Pomyślałam, że gdyby tak Rudy Wiebe mógł tu znów przyjechać, ileż radości sprawiłoby Mu spojrzenie na bastion, w pewnym sensie dzieło rąk Jego pra-szczura (fuj, co za powiedzenie, ale inne akurat mi nie przyszło do głowy). Mam od Rudy’ego książkę o Jego słynnym przodku, Adamie Wiebe. TYM Adamie Wiebe. Książka jest bardzo ciekawa, i wzruszająca. I dostępna na Amazon. Warto kupić. Zawsze nieco mnie śmieszą dywagacje czy to Wybe Adams, czy Adam Wiebe… A wystarczy sięgnąć po książkę, bo potomek żyje, ma się dobrze i opisał losy rodziny.

Przy sposobności spaceru z Dominiką, z sentymentem też spojrzałam na dzielnicę, którą, lata temu, tak często odwiedzałam jako kurator dla nieletnich. Jeszcze wtedy z psem, i kastetem, i gazem paraliżującym – tak na wszelki wypadek. 😉

Poniżej wstawiam zdjęcia tak swoje jak i Gosi Różańskiej, która nas koordynowała (i dodawała ducha) przez ten cay weekend.

Zatem – miłego oglądania.

I polujcie na spacery z Dominiką! Można Ją spotkać w ECS, i tam najlepiej pytać.

Poniżej – Gosi ujęcia spacerowe.

A poniżej też i moje ujęcia spacerowe (i czyjeś ujęcie nas obu. Nie wiem niestety kto jest autorem zdjęcia)