Post Scriptum do Post Scriptum…

Wiele lat temu zainteresowałam się jednym z włodarzy mojego Miasta – czyli Leopoldem von Winter.

Pierwszy tekst o Nim popełniłam w roku 2007 – na gościnnych łamach Akademii Rzygaczy, jeszcze zanim zaczęłam prowadzić własnego bloga.

Wtedy też zaczęłam dopominać się o upamiętnieni tej postaci, bez której Gdańsk jeszcze pewnie długo tkwiłby w smrodzie i tonąłby w ciemnościach, po kolana w błocie i rynsztokach…

Oczywiście stosowne (?) czynniki sprawą się zainteresowały. Dość umiarkowanie się zainteresowały (jak mi nieoficjalnie powiedziano, facet miał pecha, bo nie był Polakiem i na dodatek reprezentował zaborcę. Jakoś w Toruniu nie ma z tym problemów…). Ale sprawa ucichła natychmiast niemalże, umarła śmiercią naturalną. Niestety nie jest to medialny temat, tu nie dałoby się zabłysnąć w blasku fleszy. Gdyby nie było straszno, byłoby nawet śmieszno.

W 2009 tekst nieco wygładziłam, uzupełniłam i przeniosłam do siebie na bloga.

W 2011 wstawiłam Post Scriptum nr 2…

A następnie – minęło znowu parę lat – podczas których stale nam – Gdańszczanom obiecywano „cuda wianki” w kwestii upamiętnienia tej niesłychanie ważnej dla Miasta persony.

No i w końcu nadszedł rok 2015, kiedy moje Szanowne Koleżeństwo (czyli licencjonowani przewodnicy gdańscy) – postanowiło sprawę nagłośnić, i nadać jej charakter ogólnomiejski… Mianowicie zorganizowali i poprowadzili spacer śladami Von Wintera po Gdańsku. Stosowne zaproszenia zostały rozesłane, wręczone… Tutaj można o tym wydarzeniu przeczytać.

Spacer się odbył i był niezmiernie ciekawy. Dopiero się wtedy okazało jak mało albo zgoła NIC nie wiadomo w Mieście o Nadburmistrzu. Okazało się dopiero, jak bardzo po wojnie zniszczona została historia Gdańska i jak bardzo skutecznie (można by zapytać, czy celowo?) została zastąpiona nową, tworzoną często ad hoc…

Niemniej jednak pewne obietnice zostały dane,  nadzieje zostały ponownie wzbudzone. Nastąpiła nawet wymiana korespondencji na temat treści stosownej tablicy. No i … zapadła (ponownie zapadła) cisza… Cisza, przerwana wprawdzie, w listopadzie ubiegłego roku, informacją o podjęciu decyzji o upamiętnieniu Nadburmistrza. Ale jakoś od listopada minęło już 4 miesiące i cisza ponownie okopała się na swoich pozycjach

A więc PS. nr 3: w tym roku obchodzimy dziesiątą rocznicę obietnic (niespełnionych) upamiętnienia człowieka, bez którego Gdańsk długo jeszcze byłby prowincją bez bruku, gazu, kanalizacji i oświetlenia ulicznego (że wymienię tylko parę osiągnięć z czasów Leopolda). Jakiegoś szampana trzeba by otworzyć, bo to przecież pierwsza okrągła rocznica pustych słów.

Ale, z drugiej strony – von Winterowi i tak już wszystko jedno…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s