Wieża Wodna w Giżycku

Jako, że na niemal 2 tygodnie straciłam głos, to i nie pojechałam na pilotaż. Siedziałam więc w domu, jeździłam do Malborka, trochę się szwendam lokalnie. Robiłam zdjęcia, bo te nie wymagają emisji głosu. 😉 A nade wszystko robiłam porządki w starych wpisach na blogach. Uzupełniałam braki. I tak trafiłam na ten wpis, z początku tego sezonu (kiedy jeszcze głos miałam).

Rzecz jest o Giżycku, a konkretnie o jednym miejscu w mieście.

Nie wiem, czy lubię Giżycko. Lubię Prusy, więc i Giżycko pewnie też. W końcu od lat pokonuję trasę „do i z”. To przecież tutaj, niedaleko, jadąc nocą, spotkałam wilka.

Napisałam, że nie wiem, czy Giżycko lubię. No, bo jak tu lubić miasto zeszpecone powojennymi klockami betonowymi, jakich pełno w całym kraju (a które wciąż powstają). No i od jakiegoś czasu staram się więc nie zauważać współczesnej architektury, tych wszystkich szakaradziejstw, szumnie przez wszystkie władze lokalne (i architekciarzy* także) – nazywanych „nowoczesną i funkcjonalną architekturą” (to kamyk także do ogródka etatowych „zachywtowiczów” i klakierów miejskich w moim mieście).

I tak, moje spacery po Lecu ograniczają się od jakiegoś czasu wyłącznie do tropienia tych przykładów architektury, które nie poległy w 1945 i później.

Ostatnio wybrałam się do wieży wodnej. Dotychczas nie miałam szczęścia, bowiem ilekroć się tam zapędziłam, była zamknięta na głucho.

Polecam każdemu wdrapanie się na taras widokowy. Można skorzystać z windy. Dojeżdża do 5 piętra, potem już „żabi skok” na taras. Cena wejścia, to jedyne 12 złotych. I są toalety! I jest też kawiarenka. Można też sobie zamówić kawę czy piwo, albo jakieś ciacho. Doniosą do sali przy tarasie widokowym. Niestety nie pamiętam ceny kawy.  Piłam mrożoną, i była smaczna. I o ile krótko byłam na samym tarasie, z powodu potwornego lęku wysokości, o tyle, wychodząc, skorzystałam ze schodów żeby zwiedzić wystawę, usytuowana na każdym z pięter.

Bo Wieża to także urocza wystawa historyczna. Urządzona na każdym z pięter, taktownie przypomina, że obecni mieszkańcy nie są jedyni na tym łez padole, że przed nimi ta ziemia już była zamieszkana.

I właściwie to tyle. A tutaj – proszę, oto zdjęcia z Giżycka.

*    architekciarze, różnią od architektów. Architektów już niestety nie ma, architekciarzy wciąż przybywa, produkowani są bowiem przez uczelnie o statusie szkół wyższych. Ale – czasem jednak można wśród tego zalewu bylejakości znaleźć prawdziwe talenty. Czasem…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s