Jakoś tak trudno mi się rozstać z PolandByLocals. Zatem – jeszcze jeden efekt naszej wspólnej pracy. Właściwie powinniśmy świętować rocznicę. 🙂
Niedoceniane, bo „płaskie”. Bo niby tu nie ma nic ciekawego, bo nie ma na czym oka zawiesić…
A tymczasem, w Gospodzie Mały Holender, mieszczącej się w domu podcieniowym (uratowanym i przeniesionym z Oberlandu tu, na Żuławy) wskrzeszane są dawne smaki Żuław, i serwowane znakomite dania. A nic tak nie nastawia pozytywnie do świata (i zwiedzania), jak dobre jedzenie ładnie podane.
Zaś Dawna Wozownia w Miłoradzu to przykład miejsca, gdzie widać, jak bogatą historię mają Żuławy. I jak różnie można tę historię opowiedzieć. Wykopki, mielenie ziarna na żarnie, czy maglowanie prania maglem ręcznym… Ale to także opowieści o ostatniej wojnie, kiedy to tutaj mieściło się komando robocze Stalagu XXB.
Warto też odwiedzić Żuławski Park Historyczny. Choćby po to, by zrozumieć, skąd tutaj taka miłość do serów.
Koniecznie trzeba zwiedzić choć parę z około 30 wyjątkowych żuławskich kościołów gotyckich. Jedne w ruinie, inne jednak znakomicie odrestaurowane, ukazują wnętrza, niczym szkatułka precjozów.
A ci, którzy nie mają ochoty wracać do domu, po całym dniu zwiedzania krainy kanałów, pól, maków, chabrów i bocianów, mogą zanocować w jednym ze słynnych tzw. domów Loewena. Czyli w Domu Podcieniowym – w Marynowach.
A teraz czekam na Arkadiusza i jego Słupsk i Krainę w Kratę.
🙂
A potem co? Bo to przecież nie koniec „lansu” jak to ktoś niedawno stwierdził, oburzając się na moją aktywność reklamową. 😉
Ano, jako, że sezon za pasem – czas się pośpieszyć z dalszymi realizacjami. Zatem – do zobaczenia na kanale YouTube…