I powtórnie u Pana Lutra…

No i ponownie wybrałam się w odwiedziny do Doktora Lutra.

Słyszałam głosy krytyki, że po co, że „ale już tam byłaś„. No byłam, i co z tego? Wtedy leciałam jak w owczym stadzie, żałując, że nie mam oczu dookoła głowy, pstrykając zdjęcia wszędzie, niemal automatycznie.

A tym razem już wiedziałam, co chcę zobaczyć i jak na to wszystko patrzeć. Poza tym, tym razem jechałam bogatsza o dodatkową wiedzę. Nie dogłębną, bo na tę potrzeba całego (a może i więcej) życia… Ale przynajmniej byłam przygotowana jako-tako dzięki notatkom z poprzedniego wyjazdu, dzięki świetnej stronie Pana Kamila Basińskiego „Marcin Luter w cytatach” , i dzięki nagraniom narracji Joanny Szczepankiewicz-Battek. Wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego niewątpliwego fenomenu (nie tylko swojej epoki), jakim był doktor Marcin Luter z całym swoim entourage, polecam książkę Heinza Schillinga „Marcin Luter buntownik w czasach przełomu”.

No i tym razem dodatkowo było Nimbschen, Erfurt i Wiemar.

Nimbschen… Snując się po ruinach klasztoru , pośród jeszcze zieleni, ale już bardzo jesiennej, moknąc w deszczu, w przemoczonych butach, bardzo współczułam dziewczynkom z Wtedy. I bardzo zrozumiałam po raz „N-ty”, dlaczego Katarzyna von Bora „dała nogę” do życia i normalności.

Erfurt – z ciekawym Mostem Kramarzy (ach, gdyby tak w Toruniu tak właśnie „zrobić” Most Pauliński) i z absolutnie rewelacyjnymi portalami katedry ! I właściwie tylko tutaj, przed katedrą  mogłabym spędzić cały dzień. Niestety wnętrza były niedostępne, bowiem była niedziela. I jeśli miałabym wrócić na tę trasę, to właśnie do Erfurtu, żeby móc wejść do katedry i nacieszyć oczy. Bo ponoć jest czym! Ale Erfurt to nie tylko zachwyt dla oka, ale też i echa przeszłości, między innymi: i Eckhart , i Napoleon i Car Rosji Aleksander I, no i wojenny biznes, czyli produkcja pieców krematoryjnych dla Auschwitz.

Weimar – hm… No cóż. Gdyby nie deszcz i dojmujący chłód jesieni, pewnie inaczej bym spojrzała na miasto, gdzie pochowani są nasz Herder i Cranach Starszy (TUTAJ ciekawy artykuł). To przecież tutaj też studiował nasz Nathaniel Mateusz Wolf. Tutaj zredagowano konstytucję Republiki Weimarskiej . No i jakieś 10 kilometrów na północny zachód znajduje się teren po niemieckim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. A więc – gdyby nie pośpiech, i gdyby nie pogoda wręcz wymuszająca szukanie schronienia, pewnie inaczej bym „widziała” Weimar. Ale, i tak, mimo mrzawki, „kurc-galopkiem” obleciałam kawałek miasta, usiłując sfotografować jak najwięcej. A już epitafia rodziny książęcej w kościele św. Piotra i Pawła (Herderkirche) po prostu zapierają dech! Znalazłam w necie opis miasta, który mówi, że jest piękne. Na pewno, kiedy deszcz nie pada za kołnierz. Ale jedno muszę oddać Weimarowi – jako łasuch, oświadczam, że lasagne w knajpce w rynku nieopodal ratusza – smaczna 🙂

Zapraszam więc do obejrzenia zdjęć z wyprawy, a może i na wycieczkę, bowiem jak słyszałam – biuro Sobótka, przymierza się do kolejnej tury śladami doktora Lutra…

ZDJĘCIA z Weimaru

ZDJĘCIA z Erfurtu

ZDJĘCIA z Nimbschen (ruiny klasztoru, z którego to Katarzyna von Bora dała drapaka, do świata, do ludzi, do normalności)

ZDJĘCIA z Eisleben (uzupełnione o wnętrze kościoła Św. Andrzeja, który zeszłym razem był zamknięty)

ZDJĘCIA z Wittenbergi – nowa galeria w uzupełnieniu poprzedniej 😉

Post scriptum 🙂 A Panorama Reformacji jest świetna!!! Dopiero teraz mogłam ją obejrzeć sobie dokładnie. I na spokojnie ocenić ogrom pracy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s