Wagary – Płock

Nigdy nie byłam w Płocku.

No i z tego powodu nasze plany wagarowe zawiodły nas właśnie tam… Ponieważ Gniezno zawsze robi na mnie kolosalne wrażenie, ciekawa byłam czy historyczna stolica Mazowsza także takie wrażenie wywrze.

Na razie mogę mówić tylko o Muzeum Diecezjalnym. Bo jednak zdążyliśmy przed zamknięciem. Później zaś pognaliśmy do katedry.

Płockie Muzeum Diecezjalne czynne jest w dziwnych (żeby nie powiedzieć kuriozalnych) godzinach. Otóż – w niedziele i poniedziałki – jest zamknięte, zaś od wtorku do piątku można je zwiedzać od 10:30 do 14:00, zaś w sobotę od 10:00 do 16:00. Ale te niedogodności kompensują bardzo mili pracownicy. Dosłownie dbali, byśmy zdążyli wszystko zobaczyć – pobieżnie ale jednak.

Więc – po prostu Płock trzeba zwiedzać z noclegiem. I tak też mamy zamiar zrobić. Bo miasto, to przecież nie tylko Wzgórze Tumskie. Zresztą, jak tam wrócimy, ja na pewno ponownie zwiedzę Muzeum Diecezjalne, bo ma świetne zbory. Nie mogłam się zdecydować na co patrzeć najpierw, czy na hermę Św. Barbary (na szczęście obfotografowałam ją podczas ostatniej wystawy w Wiadomym Zamku), czy też hermę Św. Zygmunta… A może jednak na gdańskie utensylia… A może na cudną pietę z Drobina. Czy może jednak powinnam była spędzić resztę chwil nad rewelacyjną Biblią Płocką… Skończyło się to rajdem po obu budynkach – w stylu (nie obrażając nikogo) japońskich wycieczek.

Po rajdzie muzealnym, wpadliśmy do katedry. Koniecznie chciałam zobaczyć miejsce spoczynku Władysława Hermana. Interesująca jest polichromia w katedrze, a także jej historia. TUTAJ można poczytać i TUTAJ też.

I … z wrażenia nawet nie zauważyliśmy Drzwi Płockich. No cóż… Może następnym razem o nich nie zapomnimy. Ja wiem, że to kopia, ale mimo wszystko – jakoś mi głupio, że tak wionęłam w zachwycie przez katedrę, zupełnie o nich zapominając.